Naruto zwykł mówić, że go nienawidzi. Nienawiść czasami wkrada się w każdy związek, bez względu na to, jak jest intensywny i pełen żaru. Sasuke jest znudzony tym ciągłym "nienawidzeniem go", ale nigdy nie komentuje. Zaciska usta i mruży powieki, nie odpowiadając, czego Naruto nienawidzi najbardziej na świecie. Ich związek nigdy nie należał do łatwych, od samego początku Sasuke nie wierzył, że to się uda. Jednak zbyt bardzo cenił sobie osobę Naruto, by po prostu się odsunąć i zrezygnować. Blondyn, który na początku starał się, aby ich życie wyglądało jak tysiąca innych par, po pewnym czasie zaczął wycofywać się. Wyraźnie popadał w coraz większą depresję, z której Sasuke nie potrafił go wyrwać. Tak naprawdę nie widział żadnej depresji. Dopiero później, ZA późno, dostrzegł, że dzieją się z nim dziwne rzeczy. Jest markotny, źle sypia, warczy na każdego, kto się do niego odzywał, jadł o wiele mniej, zamilkł. I chyba dopiero właśnie wtedy Sasuke zauważył, że coś jest na rzeczy, bo co jak co, ale mówienie było podstawą życiodajną Naruto. Trwali w związku niecałe 2 lata, po których Naruto tak zwyczajnie przestał go odwiedzać. Przestał dzwonić, nie pojawiał się pod jego uczelnią, pracą. Sasuke nie zauważył tego, a przecież powinien. Tak bardzo przyzwyczaił się do wyznań nienawiści i ciągłego znikania i pojawiania się w jego życiu Naruto, że po prostu przeoczył fakt, że blondyn po prostu zniknął. Nie zorientował się, kiedy mimo tego, że byli umówieni, nie pojawił się. Nie zorientował się, kiedy w weekend szedł na imprezę a on mu nie towarzyszył, chociaż gospodarz zapytał o niego. Sasuke zachowywał się tak, jakby w jego życiu nie zabrakło niczego. Dopiero długie tygodnie po ostatnim wyznaniu "nienawiści", wpadł na matkę Naruto, która ze łzami w oczach i słowami pełnymi bólu, słowami, które miały brzmienie jawnego oskarżenia, zapytała go, dlaczego nie uratował jego syna. Sasuke nie mógł nic na to odpowiedzieć, bo istnienie Naruto zatarło się w jego świadomości. Kushina uderzyła go w twarz, i wykrzyczała mu, jak bardzo go nienawidzi za to co zrobił jej synowi, po czym odeszła odprowadzana ciekawskimi spojrzeniami przechodniów. Sasuke stał na chodniku, zapominając gdzie szedł i w jakim celu. Stał, obserwowany przez ludzi. Po kilku chwilach na jego ustach pojawił się grymas, przypominający krzywy uśmiech. O tak, teraz pamiętał, jak Naruto ostatni raz wykrzyczał mu, że go nienawidzi. Byli wtedy w jego mieszkaniu, a Sasuke wracając późną nocą z pracy, był wykończony. Nie słuchał wyrzutów blondyna, nie pamiętał o czym tamten mówi. Pamięta tylko, jego zapadnięte policzki, niechlujny ubiór, Pamięta, że Naruto chyba trochę schudł.
- Tak bardzo Cię nienawidzę! - Słowa przecinały powietrze z ostrym świstem, ale nie docierały do Sasuke. - To koniec, słyszysz?
I Naruto wyszedł z jego mieszkania, z jego życia. Tylko te słowa jest w stanie sobie przypomnieć Sasuke. Nie wie jak i dlaczego się rozstali. Nie wie, dlaczego blondyn zaczął go nienawidzić. I tak naprawdę nigdy go to nie obchodziło.
A może powinno?